Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowa włóczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nowa włóczka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 16 lutego 2018

Nowy lokator Chmurkowej zagrody!

Uważam, że najbardziej zaskakujące kolory natura serwuje nam zimą. Zimą, która nie obsypała nas śniegiem, nie skuła lodem jezior, nie wygnała ptaków w ciepłe kraje. Taką zimą, która obecnie trwa - ciepłą, wilgotną, zamgloną. Wszystko na około wydaje się być ciche, szare i melancholijne, ale gdy spojrzymy na ten krajobraz w odpowiedni sposób, możemy odnaleźć doprawdy niezwykłe barwy. Drzewa, liście i trawy nie zostały potraktowane mrozem, nie przykrył ich śnieg. Wilgotne pnie uśpionych drzew nabierają nieokreślonych odcieni, gałązki krzewów, gładkie i błyszczące rumienią się z zimna, bezlistne korony na horyzoncie tworzą różowo-rdzawą mgiełkę, pięknie komponując się z zalegającymi poniżej suchymi, wysokimi trawami w spranym pomarańczowym kolorze. Niższa trawa, ta, która tworzy włochaty dywan pod nogami, szorstka i zahibernowana, niemalże nie posiada koloru i raczy nas trudną do nazwania mieszanką beżu i szałwii. Gdy dodamy do tego krajobrazu jeszcze jeden kolor, dla choćby niewielkiego kontrastu, przykładowo gładką taflę jeziora, która odbija pochmurne niebo, a gdzieś daleko, zacieniony zarys góry, to ja wprowadzam się od razu, choćby tylko z kocykiem i podusią pod pachą.
Wybaczcie mi ten podniosły ton. Zazwyczaj raczę takimi komentarzami tylko siebie samą i Mateusza, choć wypowiedzenie na głos tych myśli i opisanie wrażenia jakie robi na mnie otaczająca mnie natura, widoki, kolory, jest niezwykle trudne. Jako człowiek, który bez cienia wątpliwości nazwie się romantyczką, staram się nie opowiadać, tylko chłonąć i czerpać przyjemność z tego co widzę i czuję.

Dlaczego o tym piszę? Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się od wełny. Wełny całkiem nowej i wyjątkowej, nad którą długo rozmyślałam. Gdy byłam już prawie pewna, że wiem co z nią zrobić wybraliśmy się z Mateuszem na długi spacer wokół zalewu Mietkowskiego (okolice Wrocławia) nie licząc na nic więcej niż zmęczenie i trochę świeżego powietrza. Znalazłam tam i jedno i drugie, ale na tym się nie skończyło. Tak. Znalazłam tam natchnienie, jakkolwiek podniośle to brzmi :) 
Zainspirowana barwami, klimatem, przepięknymi krajobrazami, fauna i florą tego niepozornego, zaskakującego miejsca, wróciłam wymęczona, ale i załadowana po brzegi pomysłami. I tak powstała nowa paleta kolorów dla... całkiem nowej bazy, która właśnie dziś ma swój debiut na Chmurkowych półkach!

Nie przedłużając przedstawiam Wam Alpacino, w zestawie siedmiu kolorów, inspirowanych nietypowym zimowym, rustykalnym krajobrazem, który miałam przyjemność zobaczyć!

Od lewej: Mulch, w bardzo nietypowym odcieniu, trudnym do nazwania i sfotografowania. Ma w sobie coś z rdzy i wiśni jednocześnie. Misty Dogwood, to kolor jaki udało mi się wypatrzyć wśród oddalonych, delikatnie zamglonych gałęzi dereni. Ten ciepły, sprany złoto-pomarańczowy to kolor zimowej trzciny, suchych traw, które otaczały jezioro, a nazywa się Windy Reed. Środkowy Pale Meadow, motek dosłownie muśnięty kolorem, który kojarzy mi się z wyblakłą, niemalże pozbawioną pigmentu łąką. Nad samym brzegiem jeziora odnalazłam trawy, krótkie i szorstkie, ułożone na ziemi przez wiatr w falujące kształty. Trawa wyglądała jakby ciągle była w ruchu! Zachwycił mnie ich niestandardowy kolor i tak powstał kolor Dancing Grass. On the Surface to delikatny, szaroniebieski kolor tafli jeziora i na koniec - Hilly Horizon, czyli barwa gór na horyzoncie. Zdjęcia miejsc, którymi się inspirowałam znajdziecie poniżej.

Alpacino to połączenie baby alpaki, jedwabiu i kaszmiru. Gdy postanowiłam wprowadzić nową włóczkę do sklepiku, myślałam o całkiem innych bazach, ale wszystko zmieniło się w ciągu kilku sekund, gdy moje palce zatopiły się w tym puchatym, delikatnym motku! 
Byłam przekonana, że nic mnie już nie zaskoczy miękkością, w końcu namiziałam się już mnóstwa luksusowych włóczek w swoim życiu. Ale tego się nie spodziewałam! Rzuciłam w kąt wszystkie inne plany, przepadłam, dałam się uwieźć, a teraz pozwolę i Wam się zatracić! Biorę całą winę na siebie :)

Dlaczego Alpacino? No chyba wszyscy wiedzą! Chodzi tu o oczywiście o tego znanego... parzystokopytnego zwierzaka!

Nowa baza wymagała ode mnie nowego spojrzenia i podejścia. Od Goat on the Boat różni się przede wszystkim włoskiem, który jest u alpaki czymś charakterystycznym. Włosek ten jest króciutki i tworzy wokół nitki subtelną mgiełkę. Podobnie jak w Anatolii od Julie Asselin, tak samo w Alpacino puszek ten otula, nadaje przytulności bez cienia podgryzania. Jestem w trakcie dziergania dla siebie (czyli człowieka wrażliwego na takie numery) sweterka i ciężko się powstrzymać by ciągle się nim nie otulać. Taki minus - robótka idzie zdecydowanie wolniej :)
 

 Jeśli macie ochotę, więcej informacji o nitce i jej wyglądzie znajdziecie na stronie produktu: klik!

By nie być gołosłowną mam dla Was też kilka kadrów z tego pięknego miejsca, byście na własne oczy mogli zobaczyć jego urok i móc odnaleźć w nich barwy, które tak mnie zainspirowały:
 
 
Tak jak pisałam, nowa baza zdecydowanie wymaga innego podejścia podczas farbowania, dlatego tym razem zrezygnowałam z kolorowych motków na rzecz solidów, które podkreślają fakturę, skręt i delikatnie rustykalny wygląd tej włóczki. Mówiąc solid mam na myśli jeden kolor, bez większych cieni i przejaśnień, ale to nie znaczy, że kolor jest płaski, jednolity. Uważam, że najpiękniejszy solid to taki, który wyróżnia każde oczko! Ciężko mi to opisać, ale chyba mam dobre porównanie - daje nam efekt "malowania kredkami", nie tworzy pasków czy plam tylko sprawia, że całość się mieni i sprawia wrażenie trójwymiarowości. Dla zobrazowania Alpacino w kolorze Peony, z którego dziergam nowy projekt:


Na koniec nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do mojego sklepiku - klik! i zapytać co też sądzicie o nowej bazie i palecie kolorów? Czy i Wy dostrzegacie w tych kadrach barwy, które mnie zainspirowały? :)

Pozdrawiam Was serdecznie!
Marzena