A dla mnie po prostu "Dziurawy" :). Jak skończyłam swetry z przytulnej kolekcji, nie miałam absolutnie nic w głowie, żadnego pomysłu co dalej. Najczęściej zanim skończę coś dziergać przeglądam sobie strony na Ravelry i wynajduję nowego ulubieńca. Tym razem było inaczej bo na to błogie szukanie brakowało mi czasu. Trochę w panice (jak to, to mam nie dziergać?! co ja pocznę?!) zaczęłam przekopywać na szybko internet. Na Ravelry oczywiście najlepiej zajrzeć do zakładki "ulubione", zwłaszcza, że ja to ulubione traktuję tak jak większość z Was "queued" i wrzucam tam praktycznie tylko to co bym chciała kiedyś sobie zrobić.
Już kilka razy zerkałam na ten sweter - prosty i minimalistyczny, trochę nie mój krój, bo taliowany, ale te dziury były doprawdy nietuzinkowe. Wyrzuciłam w stronę monitora "Dobra, niech będzie. Potrzeba mi swetra do sukienki" i kupiłam wzór (a wzory kupuję tylko wtedy gdy zaczynam dziergać, taki ze mnie porządniś).
No ale od razu pojawiło się pytanie z czego ja to wydziergam? No to znowu, trochę na szybko, przejrzałam Chmurkowe półki, które świeciły akurat pustkami. Morelowe Fino już wcześniej puszczało do mnie oko, bo ja taki słodki, dziewczęcy, ciepły róż bardzo lubię. A w sumie to lubię każdy róż i one chyba też lubią mnie. Na dodatek kolor w projekcie jest niemalże taki sam więc od razu widziałam, że pasuje do tego wzoru idealnie. No to wzięłam i go sobie wydziergałam.
No ale od razu pojawiło się pytanie z czego ja to wydziergam? No to znowu, trochę na szybko, przejrzałam Chmurkowe półki, które świeciły akurat pustkami. Morelowe Fino już wcześniej puszczało do mnie oko, bo ja taki słodki, dziewczęcy, ciepły róż bardzo lubię. A w sumie to lubię każdy róż i one chyba też lubią mnie. Na dodatek kolor w projekcie jest niemalże taki sam więc od razu widziałam, że pasuje do tego wzoru idealnie. No to wzięłam i go sobie wydziergałam.
Wczoraj udało nam się go na szybko obfotografować. Nie było czasu na wyprawy w celu znalezienia idealnej scenerii, więc po prostu wyszliśmy przed blok. Mateusz zawsze daje radę:)
Ostatecznie jestem bardzo zadowolona z tego na szybko wybranego swetra i na szybko wybranego koloru. Uwielbiam ten odcień! Słodziutki jest bardzo, ale nie dziecięcy. No i mam już drugi (ha ha) sweter do sukienek, które nosić bardzo lubię. Poza tym co raz bardziej przekonuje się do dopasowanych ubrań.
Po blokowaniu sweter zrobił mi mały numer. Zacznę od tego, że moja idealna próbka z Fino to 24 oczka. Wzór grzecznie prosił o 28 oczek, więc zanim zaczęłam dziergać przeliczyłam liczbę oczek w strategicznych miejscach i wyszło mi, że jak zrobię XS z tą moją próbką to wpasuję się w swoje wymiary idealnie. I tak było z wyjątkiem dekoltu, który zrobił się gigantyczny! Wisiało to to i tak brzydko wyglądało, że uprzykrzyło mi poranek. No ale się nie poddałam, wzięłam go i zaczęłam kombinować. Kiedyś czytałam o tym pruciu z drugiej strony (bo sweter dziergany od góry), o wyciąganiu nitki i łapaniu oczek. Coś tam pewnie mają rację, ale ja lubię sama pokombinować bo przynajmniej rozumiem to co robię. Podniosłam oczka na około dekoltu, wbijając się w pierwszy rząd pod wykończeniem (garterem). Użyłam mniejszych drutów i w pierwszym rzędzie zmniejszyłam dodatkowo 10 oczek. Zrobiłam nowe wykończenie, dziergając zdecydowanie ciaśniej. Założyłam i ha! Wszystko gra, nie ma smutków, jest nowy sweter! Wyprułam ten za luźny kawałek dopiero jak się upewniłam, że się udało naprawić. Prucie od drugiej strony nie jest tak proste jak normalne, ale żadna to filozofia - trzeba wziąć nożyczki i nie żałować tylko wyciąć co należy. Oczka nie mogły pouciekać bo trzymały je już te nowe, więc nie było strachu, że stanie się jakaś katastrofa.
Dekolt z tyłu jest trochę głębszy, ale sweter można nosić tył na przód i też dobrze wygląda. Wzór nie sprawia żadnych problemów, dzierga się przyjemnie i z łatwością. Bo oprócz dziur nie ma tu w zasadzie nic więcej, ale to akurat zaleta. Compass idealnie pasuje do mojej szafy (której nie mam:P) - oryginalne detale i prostota.
Ogarnęło mnie szaleństwo i dziergam znowu z Fino, nie umiem, nie potrafię i nie chcę się oprzeć!:) Wystarczy jedno macnięcie i człowiek traci głowę. Na dziurawego poszło mi dokładnie dwa motki plus 25 gram z trzeciego (motek ma 115 gram), a dziergałam na drutach 3.5. Kolor to I'm Blushing.
O, dziura!
Pozdrawiam ciepło,
Marzena