.....rzeczy mnie dziwi.
Ale ostatnio, to znaczy odkąd tu mieszkam jest nieco tych zdziwień.
Ostatnio zadziwiał mnie nieco system obowiązujący w tutejszej
służbie zdrowia. Właściwie po doświadczeniach z polskim okazem
służby zdrowia niewiele powinno mnie spraw zadziwić.
Tu każde wystawione skierowanie do specjalisty jest ważne tylko
jeden kwartał. Do specjalistów jest się z reguły niezbyt łatwo
załapać "od ręki", więc jeśli zapiszą cię na następny kwartał, to
z góry wiadomo, że trzeba będzie w dniu wizyty przyjść z aktualnym,
po raz drugi wystawionym, skierowaniem. Mało tego - jeżeli podczas
wizyty specjalista wyznaczy ci konkretny termin następnej wizyty
u siebie, też musisz przynieść następne skierowanie od lekarza
pierwszego kontaktu.
Uważam to za totalną niedoróbę, bo cała służba zdrowia jest wszak
skomputeryzowana, każda przychodnia, nawet "mini", ma dostęp do
centralnego rejestru osób ubezpieczonych, więc raczej nie ma
problemu ze sprawdzeniem czy dany chory jest nadal klientem
ubezpieczonym. Poza tym w każdej przychodni przechodzi się przez
"sito", czyli recepcję, która kieruje ruchem pacjentów.
Ogólnie recepcja to potęga - ponieważ wszystkie choroby i leki
pacjenta są w komputerze, recepty na leki stałe wystawia recepcja,
nawet lekarz nie jest do tego potrzebny. Ale i tak trzeba swoje
odstać w kolejce.
Zadziwienie drugie - mój mąż jest pod opieką kardiologa w klinice
kardiologicznej szpitala uniwersyteckiego. Szpital - olbrzym niczym
nieduże miasteczko, przychodni przyszpitalnych jak mrówek w lesie,
ale nie ma dla pacjentów.....szatni, a różne pomieszczenia w których
odbywają się specjalistyczne badania wyglądają jak "kanciapy" na
zapleczach sklepów, w których ktoś upchnął sprzęt medyczny. Bo
tu też służba zdrowia jest niedofinansowana!!!!
Kolejne zadziwienie - od ręki, bez wydziwiania, w tej klinice robią
szereg badań, a opis wyniku, zalecenia itp. nadejdą pocztą na adres
domowy.
I nie muszą mieć naklejki "priorytet" by nie zaginęły po drodze.
Stała bolączka- pacjentów przybywa, lekarzy mało, szpital niestety
nie jest z gumy.
Zadziwienie in plus - można bez obaw zostawić w samochodzie,
który parkuję pod chmurką, tak "atrakcyjne" wyposażenie jak
siedziszcza samochodowe dla nieletnich pasażerów.
Zadziwienie permanentne, odkąd tu jestem - uliczki wąskie,
pozastawiane i często wymanewrowanie z miejsca postoju wymaga
"kilku taktów" i zawsze nikt manewrującego nie pogania klaksonem.
wszyscy spokojnie czekają aż się delikwent wykokosi ze swego
miejsca postoju.
Kolejne zadziwienie - starszy Krasnal często coś zostawia w szatni
na basenie- ostatnio były to rękawiczki, wcześniej bilet miesięczny,
jak dobrze pójdzie to i głowę kiedyś zostawi.
I wszystko następnego dnia było tam, gdzie to zostawił. Więc gdy tę
swoją głowinę zostawi w szatni to też ją odnajdziemy;)
I jeszcze coś- "RODO" - tu chyba nie obowiązuje.
Na każdym domofonie są karteczki z nazwiskiem mieszkańca - tu nie
są ponumerowane mieszkania. Wniosek- listonosze i kurierzy muszą
umieć czytać i dedukować na które piętro trafić.
Na skrzynkach pocztowych też są kartki z nazwiskami.
I kolejne zadziwienie - dlaczego ja wciąż mam tak mało czasu na
pisanie, czytanie i robienie tego co lubię??? To naprawdę jest dla
mnie zagadką i totalnym zdziwieniem..