Przedwczoraj rozpoczęłam kolejny cykl rehabilitacji - zabiegi mam rozpisane
do 9 maja włącznie. Zestaw wypróbowany, czyli laser, ultradzwięki
i prądy interferencyjne. Ćwiczenia do robienia w domu, co oznacza romans
z olbrzymią piłką. Popatrzyłam nieco na innych pacjentów - najmłodsi są
w wieku "40+", najstarszy- no nie wiem, ale zrobił na mnie wrażenie że
wrócił z zaświatów.
Teoretycznie nic się nie dzieje, ale w tę sobotę moja druga połówka będzie
miała usuwaną zaćmę. No a ja już jestem zestresowana. Boję się powikłań
w postaci krwotoku, bo to pacjent "podwyższonego ryzyka" z uwagi na
konieczność stosowania środków rozrzedzających krew.
Tak prawdę mówiąc jest to raczej stres dla lekarza prowadzącego zabieg.
Ale po smutnych doświadczeniach sprzed kilku lat, gdy implantowali mu
nową zastawkę i zafundowali bypassy, bardzo się boję powikłań.
Wtedy byłam porażona bezdusznością oraz indolencją lekarzy.
Wczoraj wreszcie zaczęłam remanent w koralikowych "przydasiach."
Przy okazji zrobiłam bransoletkę z wykorzystaniem drutu pamięciowego i,
zupełnie okazjonalnie, rozwaliłam sobie palec tym drutem - dziecinnie
prosta sprawa- drut zasprężynował i dość głęboko wbił mi się w palec. To
bardzo twarde drucisko - właściwie rzadko z niego korzystam. Dość
ciężko się z nim pracuje - ciężko go przeciąć, równie ciężko zrobić loopik.
Gdyby ten "wypadek" zdarzył się na samym początku robienia bransoletki
cisnęłabym to w kąt i robiła inną techniką, no ale to było już przy końcu,
więc tylko pomyślałam coś brzydkiego, zawinęłam palec i dokończyłam.
Remanent w "przydasiach" uświadomił mi, że muszę nieco wysilić mózg
by z sensem spożytkować to co mam, a nie (jak dotąd ) dokupować nowe
koraliki lub kamyki.
Po wczorajszej burzy i całkiem niezłej ulewie dziś jest prześlicznie zielono
a trawniki złocą się mleczami.
Niestety niedaleko moich okien sroki wybudowały sobie gniazdo.
Jeśli w nim zamieszkają to mam przechlapane - będą mnie budziły o świcie
swym paskudnym skrzeczeniem. Ale zauważyłam, że sroki często budują
gniazdo, a potem wcale w nim nie gniazdują. Nie mam pojęcia dlaczego.
Kiepski ze mnie ornitolog.
Zamarzył mi się wyjazd do ....Wenecji. Powiedziałam o tym ślubnemu -
przecież byłaś, zauważył przytomnie. No fakt, byłam. Ale dawno i krótko.
Ci Marsjanie niczego nie rozumieją, ot co.