wtorek, 28 sierpnia 2012

Obwieszczenie:)

Chciałabym wszem i wobec ogłosić, że Czarna Lola istnieć przestaje...
A to w celu ujednolicenia wszystkiego:)
Jakiś czas temu założyłam bloga z tzw odpowiednim adresem, ale nie mam do niego serca... chyba głównie dlatego, że ja nie lubię się logować... większość haseł mam zapisanych w swoim laptopie na stałe i po prostu wchodzę, a chcąc zamieścić post na tamtym blogu muszę się wylogować z gmaila i zalogować przez wp i jak myślicie czy mi się chce??? No pewnie, że nie:) Przez co blog jest skazany chyba na powolne umieranie... chyba, że wymyślę jak go przenieść i podkleić do tego logowania
Teoretycznie można zmienić adres blogowy, ale wtedy wszyscy obserwujący nie będą go widzieć... więc pozostaje mi tylko uśmiercić Czarną Lolę:)
Od dzisiaj będę się podpisywać LolaArtStudio:)

A teraz trochę zaległości zdjęciowych:)
Nowy naszyjnik i sówki, które poleciały do Warszawy do ArtButiQ już jakiś czas temu:)




Aaaaa... i bym zapomniała tytuł bloga tez się zmienił:)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Paczacze...

Podsumowując weekendowy jarmark stwierdzam, że nie było źle:)
W niedziele to nawet więcej sprzedałam, bo koleżanka koło mnie chyba tylko jedną rzecz, co przy jej 40 km dojeździe w jedną stronę totalnie się nie kalkulowało.
Standardowo chyba najbardziej denerwujący byli paczacze:)
Chociaż paczaczy można podzielić na grupy:) I tak:
- paczacze paczający - po prostu chodzą i oglądają
- paczacze wkurwiający - serwujący teksty do dzieci  "sama ci takie zrobię", albo oglądając wystawę prac dzieci ze świetlic potrafią stwierdzić gardząco do zachwycającego się cudzą pracą dziecka "przecież też takie robiłaś"
- paczacze żebrający - "ile ten miś" - 25 - "nie da się taniej" - on już jest taniej kosztował 30, to jest 3 godziny mojej pracy - "oj nie, to drogo" <lol>

A jak już jestem w temacie misiów to 3 nowe:) Jeden z bardziej niebieskim brzuchem znalazł na jarmarku nową przyjaciółkę:)




A w sprawie misiów te kilka, chyba 7, czeka na sklecenie w całość:)
To tzw urobek wakacyjny:)


A wczoraj po jarmarku to już nie dałam rady nic napisać. Wróciliśmy po północy, bo przecież koncert był:) Enej grał i Maryla... Chociaż zdaniem mojego męża Maryla przynudzała, co zresztą potwierdził młody, bo zasnął siedząc na tatusiowych stopach (przy czym mąż stał:)).

sobota, 25 sierpnia 2012

Dzień pierwszy...

Tak to dzisiaj wyglądało...
Jarmark malutki, więc szaleństwa w stoiskach nie ma
Kilka z rękodziełem, kilka z jedzonkiem, parę z pracami dzieci z okolicznych świetlic
Wrażenia mam... mieszane... bardzo mieszane... ale o nich to może jutro:)
Dziś tylko zdjęcia
A jak myślicie, które stoisko jest moje?;)









piątek, 24 sierpnia 2012

Jarmark

Przez ostatnie 3 dni przygotowywałam się do jarmarku...
To mój pierwszy jarmark...  Izerski Jarmark Rękodzieła i Sztuk Wszelakich
To jego 3 edycja a organizuje ją Artystyczna Galeria Izerska
Zobaczymy co to będzie... powiem Wam, że mam stracha...


wtorek, 21 sierpnia 2012

Pierwsze zamotki oraz Dom Mokoszy i serwetka, czyli prezenty

To to w kolejności tytułowej:)
Jako pierwsze zamotki, które to chodziły za mną jakiś już czas i jakoś tak nie mogłam ich wykończyć. Zresztą widać po nich, że każda jest robiona innym "sposobem" tak na próbę i stwierdzam, że to najbardziej pracochłonne (niebieski) podoba mi się najbardziej i tak je będę robić... oczywiście jeśli będzie mi się chciało;) Kwiatki to oczywiście broszki do indywidualnego przypięcia

Zdjęcia z wakacji dodałam, ale się jeszcze nie pochwaliłam:)
Otóż będąc nad morzem poznałam Ewę z Domu Mokoszy:)
Biedna kobieta... nie wiem czy jej nie zagadałam...
Dostałam od Ewy naszyjnik i kotka:) a ja głupia pipa po pierwsze nic jej nie przywiozłam (buuuuu...) a po drugie nie zrobiłyśmy sobie wspólnego zdjęcia:(...........
A do tego macam Ci ja sobie te ewowe wyroby i nachodzi mnie myśl szatańska, że ja przecie jeszcze z gliny nie lepiłam...
No nic to się chwalę:)


Na koniec wygrana:))))
U Basi na blogu:) Mam ochotę tą serwetkę przyszyć sobie do swetra, ale jeszcze muszę to przemyśleć

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wyjechałam... odpoczęłam... wróciłam...

Witam Was po małej przerwie:)
Fajnie było, ale się skończyło:) 
Chociaż muszę przyznać, że baaaardzo się za domem stęskniłam:)
Po powrocie małe zmiany na blogu zaszły, bo już mi się znudziły te dwa paski z boku, teraz muszę się przyzwyczaić do tego modelu a potem może będzie zmiana kolorystyki, ale ja tak lubię te czernie:)
A teraz parę zdjęć wakacyjnych:)

Jaworze











Jarosławiec i Ustka





piątek, 3 sierpnia 2012

?????

No dzisiaj niespodzianka:)
Post bezmisiowy:)
Oto wczorajsze pierścionki i kolczyki:)




Do tego zaserwuje Wam Yosheego na wakacjach:)


I moją osobistą piwniczną ropuchę, którą wcale nie tak łatwo wynieść z domu, bo ona i tak wraca...



czwartek, 2 sierpnia 2012

Bransoletki i.... miś:)

Dzisiaj coś "nowego"
Szydełkowe bransoletki, taki ciąg dalszy do tego naszyjnika
Bardzo fajnie się je robi i jak uzbroję się w pełen zestaw kolorów to zrobię wszystkie wersje na temat tęczy:)
Póki co sztuki cztery, wszystkie razem na mojej ręce



No i bez misia obyć się nie może:)
Miś fioletowy:)


Najgorsze jest to, że zapasy włóczkowe się kończą, a sklep Aniluxu z resztką wyprzedażową zamknięty, bo pani sprzedająca na urlopie i wróci dopiero jak ja będę wracać ze swojego urlopu:(

środa, 1 sierpnia 2012

Zamisiowałam się

No tak, gdyby ktoś pytał to ostatnio w 95% zajmują mnie misie...
5% to sówki:)
Tak więc misie dzisiaj są dwa:)
A ten zielony to z tych resztek od Gochy:)