Odkurzanie z Helenką to udręka.
Helenka jest malutka, waży 8 kg, kapie słodyczą na wszystkie strony, ma charakter aniołka, kocha ludzi i zwierzęta, jest posłuszna a wziąwszy pod uwagę, że ma już około 12 lat i tylko ostatnie 3 miesiące życia z nami to jest geniuszem adaptacji w nowym środowisku. Bardzo szybko znalazła swoje miejsce w stadzie, w domu i w zagrodzie.
I coś takiego w głowie ma ta Helenka, że nienawidzi rury od odkurzacza. Kiedy tylko zaczynam odkurzać a przy trójce kudłatych psów to niestety częsta konieczność, natychmiast pojawia się wkurzony pompon na czterech łapach, uzbrojony w baterię lekko już, przez wiek, niepięknych zębów i szczekając bez ustanku próbuje jednocześnie porwać szczotkę od odkurzacza razem z rurą, łapiąc ją zębami i maniakalnie próbując ją unieść gdzieś, porwać, zawlec. Nieustannie muszę siłować się z Helenkową furią, jednocześnie uważając by nie wyrwać jej tych resztek zębów co to jej w paszczy zostały.
Zmagam się tak przez całe odkurzanie, które trwa przez to bardzo długo, upocona, wkurzona a pod koniec ze łzami bezsilności w oczach bo na Helenkę nie ma rady. Próbowałam ją zamykać na ten czas, to o mało nie zniszczyła drzwi a decybele jakie produkowała paszczą wkręcały mi się w mózg. Zatyczki do uszu to sobie można równie dobrze wszędzie wetknąć z tym samym skutkiem akustycznym: Helenka pokonuje barierę dźwięku.
No i tak sobie wykonuję lube zajęcie z rozwrzeszczanym, kłapiącym zębami kawałkiem futra i myślę sobie by kompletnie nie oszaleć.
I wymyśliłam, że ja też byłam jak ta Helenka jeszcze całkiem niedawno. Ze miałam takie odkurzacze w głowie, które sobie uroiłam, że muszę z nimi walczyć. I walczyłam!
Nie będę ja się tutaj kochani przed wami obnażać i w życiu nie powiem, czego te odkurzacze dotyczyły, ale były i jak helenkowa furia, we mnie też narastała nie do ogarnięcia i nie do zatrzymania - potrzeba walki i zmagania się z wrogiem (patrz: odkurzaczem). Ile strawionej w nic energii, ile przekłapanych paszczą godzin, dni czy lat... Na nic, na darmo, w piździec!
Jak mi się udało pousuwać te odkurzacze to już inna opowieść.
Załączam kilka zdjęć. Tylko kilka bo zmieniłam laptop a ten skubany ma wszystko inaczej i zdjęcia też się inaczej w nim zapisują. Kiedyś bym z tego zrobiła kolejny odkurzacz ale Nowa Ja :) daje sobie czas. Uściski dla Wszystkich!
Jakąś traumę musiała Helenka przeżyć :(. Może niech ją małżonek wyprowadza
OdpowiedzUsuńgdzieś daleko jak odkurzasz. Fajna psinka.
Pozdrawiam serdecznie
Ja miałam pieska(jest już za tęczowym mostem ), który reagował na dźwięk odkurzacza. Kokosek też tak szalał jak odkurzałam.Gdy stary odkurzacz przestał działać i kupiłam nowy a ten inny dźwięk wydawał jak pracował i ku mojemu zaskoczeniu Kokosek był spokojny przestał szczekać .I wtedy zrozumiałam , że dźwięk mu nie odpowiadał. Może Helenka nie lubi tego dźwięku.Pozdrawiam serdecznie.Uściski dla piesków.
OdpowiedzUsuńA to mój piesek, jamnik, ma tak kiedy coś skwierczy na patelni albo głośniej się smaży... Na odkurzacz może by i też reagował, nie wiem nawet, bo odkurzacza w moim domu nie ma. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńO, jak miło było przeczytać Twój post. Rozumiem Cię doskonale- nie z zachowaniem psa, bo mój się nie boi niczego, ale...z tym osobistym odkurzaczem. U mnie on był zawodowy, Cóż... na szczęście to już historia. Ale jego szum błąka się po mojej głowie do dziś... Psinka cudowna... Pozdrawiam ciepło Pola :)
OdpowiedzUsuńU nas jest tak jak uruchamiamy kosiarkę. Gończy dostaje szału i też pokonuje barierę dźwięku, nie wspominając już o tym, że kosiarki nie można zostawić nawet na minutę bez nadzoru bo zaraz ma obgryzione kółka. Jamnik natomiast ma to głęboko w tyle. Chociaż jak stanie na tarasie i zaczyna swoim monotonnym lekko zachrypłym już 14-letnim szczekiem oznajmiać "chcę wejść do domu" można dostać szału. Dźwięki odbijają się od dachu i ścian powodując echo, a co za tym idzie mogą trwale uszkodzić psychikę mieszkańców domu. Nie da się wytrzymać dłużej niż pięć minut.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten wpis.
OdpowiedzUsuńO Jezu! Jak ja nienawidzę "tych moich odkurzaczy"!!
Hmmm, i mówisz Jagoda, że masz na nie sposób.... ? I że one tak po prostu pójdą w cholerę? ��
Z niecierpliwieniem czekam na kolejny Twój wpis.
Pozdrawiam ciepło i piękną Helenę miziam za uszkami, Monika
Dziękuję Ci za ten wpis. Daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńO Jezu! Jak ja nienawidzę "tych moich odkurzaczy"!!
Hmmm, i mówisz Jagoda, że masz na nie sposób.... ? I że one tak po prostu pójdą w cholerę?
Z niecierpliwieniem czekam na kolejny Twój wpis.
Pozdrawiam ciepło i piękną Helenę miziam za uszkami, Monika
Helenka ma wrazliwy sluch , trawi tylko Mozarta , Chopina i im podobnych , wiem bo tez mam problem z odkurzaczem , nie te fale , nie te dzwieki . Oprocz muzyki cisza jest najpiekniejsza . Pozdrawiam z dalekiej jeszcze jesiennej Kanady .
OdpowiedzUsuńJak cudownie, że nowy wpis na blogu :)
OdpowiedzUsuńW temacie odkurzacza, to oba moje koty totalnie olewają.
Nikt nie jest doskonały! Moja kotka na dźwięk odkurzacza ucieka w najdalszy kąt i nie chcąc jej stresować nie odkurzam zbyt chętnie ani często. Intrygująca ta informacja o odkurzaczach w głowie. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMoj pies tez nienawidzi odkurzacza,szczeka ,ujada a jakze :) tylko spod koldry, taki z niego bohater !
OdpowiedzUsuńmoje obecne futrzaki mają w poważaniu sprzęt warcząco wchłaniający.Leżą jak królewicze bez reakcji
OdpowiedzUsuńtradycyjnie macham , ale z nadbużańskiego Podlasia
Pani Jagodo, jak ja bym chciała poznać sposób na te odkurzacze w głowie..
OdpowiedzUsuńNiech Pani zdradzi sposób, proszę..
Pozdrawiam znad Warty
Pani Jagodo, jak ja bym chciała poznać sposób na te odkurzacze w głowie..
OdpowiedzUsuńNiech Pani zdradzi sekret, proszę..
Pozdrawiam znad Warty
Super, że jest nowy post i nowe wiadomości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na piękne, jesienne zdjęcia:)
Basiaw
A moja suczka Mitzy jak tylko zobaczy odkuzacz to zaraz ucieka pod lozko.
OdpowiedzUsuńJak miło, że Pani coś napisała.Lubiłam przed laty wpadać (czyt. systematycznie) do Pani w odwiedziny. Mam taką małą prośbę,może przynajmniej 1 wpis w miesiącu? Te "odkurzacze" to czasami takie potwory, ale po pewnym czasie -jak już sobie na nich zęby stępimy - okazuje się, że przynajmniej niektóre zmieniają się w owieczki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dawno nie było żadnych nowych wpisów, właśnie bardzo fajnie, że się nowy wpis pojawił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i oby jak najwięcej nowych rzeczy pojawiało się na blogu!
A może gdyby z rury posypały się smakołyki, Helenka polubiłaby odkurzacz?
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa tych sposobów na te odkurzacze które zamieniają nas w furie, niechby choć jeden sposobik.
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, piękni ludzie, piękne zwierzęta.
Też mam taki kudłaty pompon na czterech łapach, 10kg żywej wagi. I waleczne serce, które nie popuści, nie da wygrać ani odkurzaczowi, ani kosiarce;)
OdpowiedzUsuńNie pomyślałam jednak, że i my takie odkurzacze mamy, że my też tak walczymy..
Moja kicia też się boi odkurzania. Jak tylko by mogła to by pod podłogę się schowała. Na szczęście ja odkurzam raz na tydzień.
OdpowiedzUsuńliczę na nowy post o nowych Mieszkańcach.podziwiałam zdjęcie na fb .Wzruszające.
OdpowiedzUsuńOdkurzacze każdy jakieś ma...w głowie w myślach byle nie w sercu... Odpuszczanie to klucz do tak wielu spraw, jednak to zawsze proces :) Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia życzę dobra i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj przeczytałam "nowy wpis" i bardzo się z niego ucieszyłam. Zawsze czytałam regularnie i bardzo mi ich brakuje.
OdpowiedzUsuńKiedy będą nowe wpisy? Ogólnie co do odkurzacza moje pupile tez się go boja. Za głosno buczy pora pomyśleć nad nowym, który pracuje ciszej :D
OdpowiedzUsuńCzekamy na nowe zdjęcia piesków. Pozują jak profesjonalni modele :)
OdpowiedzUsuńPiękne zwierzątka macie :)
OdpowiedzUsuńFajnie jakby pojawiły się nowe posty
OdpowiedzUsuńteż czekam, ale jestem na bieżąco na FB! :)
OdpowiedzUsuńPiękna psina!
OdpowiedzUsuńCudowny Piesio, niech się trzyma zdrowo :-)
OdpowiedzUsuńJaka ciekawa psia maść. Naprawdę śliczny piesek!
OdpowiedzUsuńAle słodziak!
OdpowiedzUsuńSuper psiaki :)
OdpowiedzUsuńDzień Dobry.
OdpowiedzUsuńNie zaglądałam tu od lat, a teraz dorwawłam książkę i ją pomału wieczorami pochłaniam.
Kiedyś byłam na kupnie domu i zrozumiałam podczas lektury tej ksiązki że z tą osobą wtedy nie było to możliwe :-( ...
Podziwiam ogrom pracy i po nowym roku zaczynam działać na swojej małej działce rod z budową nowego domku malusiego ale zawsze i to będzie mój domek w stylu bieszczadzkim - możliwe że pomaluję jak domki w Zalipiu.
Trzymam kciuki za Was, jak mnie dorwie spontan to może podjadę z namiotem i piesełem...
Do Zobaczenia
Agnieszka Bruzda z Krakowa