- Co to jest zapytał jeden z badaczy australijskie fauny? - widząc skaczące zwierzątko przypominające skrzyżoanie żaby z wielką myszą i małą sarną
- Kangooroo - odpowiedział rdzenny mieszkaniec
Kura pamięta jak trudno jest się dogadać bez znajomości tubylczego języka, więc słysząc o pomyłce tylko się uśmiecha. W sumie gdyby nie ona pewnie dziś mówilibyśmy na kangura "długa stopa".
Kangury są niewątpliwie symbolem Australii i idealnymi maszynkami do zarabiania pieniędzy.
Nie można przecież nie kupić koszulki, kubka, ręcznika i breloczka z kangurem, skoro sprzedawane są tylko w Australii. Trudno zachować zdrowy rozsądek koło półek pełnych pluszowych kangurów gdy chwilę wcześniej głaskało się kangurzą główkę i karmiło kangurzą mamę wafelkami od lodów.
Mimo wszechobecności kangurzych podobizn jakoś trudno nam uwierzyć, że w Australii żyje trzy razy więcej kangurów niż ludzi. My "żywe kicające sarenki" widzieliśmy tylko raz w prywatnym ogrodzie zoologicznym.
Tam zaprezentowały się też diabły tasmańskie, strusie i zupełnie nieaustralijski paw, który swój piękny ogon otworzył przed obiektywem Żywiciela, a potem poszedł w inną stronę pokazując zawiedzionym turystom jedynie odwłok.
13 komentarze:
Super, ale te na zdjęciach to chyba walabie, a nie kangury?
No i pięknie, a mnie najbardziej podobały się setki zupełnie do zwariowania kolorowych papug, były przecudnej urody, jakby specjalnie przywdziały sobie z wyjątkowej okazji takie piękne piórka
takiego rudego pieseczka chcę baldzio!
Dobry wieczór, Kuro, czytam Cię od dawna, ale nie miałam śmiałości do pisania :-)
Zainspirował mnie psiuńcio ze zdjęcia. Czy tak właśnie wygląda dingo?
I pytanie zupełnie nie na temat: co słychać u Jednoliterowej?
Pozdrowienia z jesiennej mazowieckiej wsi.
Beata
polecam lekturę książki Ros Moriarty "Pieśń Aborygenki", w wersji oryginalnej: "Listening to Country. A Journey to the Heart of What It Means to Belong" .
Nieśmiała Beato witaj w naszej kuchni. Mam nadzieję, że skoro się ośmieliłaś to będziesz komentować częściej. Tak piesek na zdjęciu to dingo.
Jednoliterowa ma się dobrze w końcu jej życie stało się normalne i zwyczajne. Pracuje i czeka na powrót syna. Dziś spędziłam z nią miły dzień w Ikei :)
Cieszę się, bo bardzo ją polubiłam, tak jak Was wszystkich. Czytam Cię codziennie, mam córkę w wieku Przychówka, więc gdy piszesz o szkole... ech... Powiem tyle, linki do niektórych postów przesyłam wychowawczyni mojej nieletniej i czasem sobie razem pomstujemy... Wszystkiego dobrego Wam wszystkim życzymy.
Beata
O rany, jakie piekne, slodkie, dziubaski! Hahah, wszystkie co do jednego!
Kuro- a Ty nie chciałabyś tam pracować? Czy po prostu nie ma tam takiej możliwości.
Marzena
Marzena tam to znaczy gdzie?
W Singaurze nie ma takiej opcji a jeśli chodzi o Australię to czas pokaże.
O, nie wiedziałam skąd się wzięła nazwa kangura. Fajna historia:) I zdjęcia jak zwykle bardzo ciekawe.
Nazwa kangur (ang. kangaroo) wywodzi się z języka Guugu Yimidhirr[3], w którym słowo "gang-oo-roo" odnosi się do kangura szarego. Pierwsza wersja w języku angielskim brzmiała "Kangooroo", albo "Kanguru" i powstała 4 sierpnia 1770. Utworzył ją porucznik (później kapitan) James Cook nad brzegiem rzeki Endeavour.
W 1820 przebywający nad Endeavour kapitan P. P. King zetknął się z innym określeniem kangurów. King uznał, że Cook się pomylił. Stąd powstała anegdota mówiąca, że nazwa kangaroo miała pochodzić od aborygeńskich słów oznaczających "Nie rozumiem cię". Zgodnie z tą anegdotą kapitan James Cook i badacz przyrody sir Joseph Banks podczas badania terenów Australii napotkali na dziwne zwierzę. Chcąc dowiedzieć się nazwy tego stworzenia, zapytali mieszkańca tamtych ziem: "Co to za zwierzę?". Tubylec odpowiedział "Kangaroo" czyli "Nie rozumiem cię". Tę odpowiedź, zdaniem Kinga, kapitan Cook przyjął za nazwę zwierzęcia. W 1898 etnolog W. E. Roth potwierdził, że "gang-oo-roo" w języku Guugu Yimithirr oznacza kangura
Spędziłem kiedyś w Perth kilka dni służbowo i nie omieszkałem pójść do parku z dziką zwierzyną, nakarmić kangura i pomiziać za uchem koalę.Swoją drogą te puchate stworzonka mają pod skórą mięśnie twarde jak stal, ciekawy kontrast, gdy się dotyka takiego futrzaka. Ale już na pamiątkę kangur nie był pluszowy, tylko prawdziwy:) tzn. skóra, zakupiona w tymże parku z certyfikatem, że zwierzak został "sustainably caught". Swoją drogą koledzy Australijczycy mówili, że rangersi i rdzenna ludność mają prawo polować na kangury, żeby choć trochę kontrolować ich liczebność.
Prześlij komentarz