Od Brahdelt przywędrowała do mnie nominacja do Liebster Award.
Przywędrowała już jakiś czas temu, ale brakło mi śmiałości :)
Pytania zabawne, zastanawiałam się, czy na niektóre będę miała miejsce na platformie bloggera, bo jak się rozpiszę, to wszystkie serwery nie podźwigną :)
1. Na jakich portalach społecznościowych się udzielasz?
Czy ravelry to portal społecznościowy? :)
Wyznaję w pokorze, zaglądam na facebooka. Moja znajomość z fb zaczęła się w ogóle od farmy, na której na potęgę namnażałam owce. Wszelkich wzorów i kolorów... ale to zjada czas, więc farmę uruchamiam tylko wówczas, gdy nie mogę myśleć po pracy - na przykład po miesiącu nocnych zmian. Ostatnia przerwa trwała ponad rok.
No, ale ravelry - tego nie mam dość i nie uważam za zjadacza czasu :)
2. Jakie kolory najbardziej lubisz na sobie/w swoim otoczeniu?
Cieszę się, że jest rozgraniczenie! Na sobie bowiem lubię kolory mocne, nasycone. Nie lubię czerni i czystej bieli. Zobaczcie włóczki, jakie pokazuję - to ja :)
We wnętrzu natomiast mam ostatnio ochotę na chłodne skandynawskie odcienie złamanej bieli, łagodne szarości, kolory skorupki jajka, wyszarzałe błękity... podoba mi się też bardzo odcień liści świeżej szałwii, wiecie, taka niejednoznaczna zieleń ukryta pod szarawym meszkiem. Zachwycają kolorym które mówią: uspokój się. Wycisz. Ochłoń. Odpocznij.
3. Zaśniesz w skarpetkach czy nigdy w życiu?
Hm... nie zasnę w ubraniu. Nieważne, czy to flanelowa piżama, czy jedwabna koszulka. Nie używam i już i to od czasów bardzo dawnych. Mam ładny satynowy błękitny szlafrok, ozdobiony japońskimi damami w kimonach, który służy mi do przechodzenia z łazienki do sypialni i na powrót, ale sypiam tylko w obrączce. Jednak skarpetki są często jedynym ratunkiem przed zamarzającymi stopami, zatem zasypiam w skarpetkach i jakoś pozbywam się ich we śnie. Muszę nauczyć się dziergać skarpetki - pięta na razie mnie odstrasza, ale uda się, uda...
4. Czego chciałabyś się jeszcze w życiu nauczyć?
Strasznego mnóstwa rzeczy! Języków, pieczenia, fotografii, pomagania innym, mobilizowania się w większym stopniu, szycia crazy patchwork w prawdziwie wiktoriańskim stylu, robienia skarpetek, wymiany lampy w projektorach Christie CP2000, bo one maja komorę lampową w stylu projektorów analogowych... Nawet prowadzić samochód bym się chciała nauczyć... chyba. Nie jestem pewna. W zeszłym roku mi się nie chciało. Chciałabym nauczyć się haftować cudowne monogramy. Chciałabym rozwijać posiadane już umiejętności!
Lista rzeczy, których chciałabym się nauczyć, których planuję się nauczyć i których się już uczę jest dość długa. Ale poszczególne punkty są zbieżne.
A jeszcze lepsze tło chciałabym umieć sobie zrobić.
5. Kawa czy herbata?
Herbata. Czarna, mocna, słodzona trzcinowym cukrem.
Rano mocna Assam.
W południe mocna Assam.
Po południu może być cejloński gatunek.
Wieczorem chińskie Keemun albo odmiany z Yunnan, aromatyczne ale o mniejszej mocy.
I zawsze - tea earl grey, hot. Kapitan Picard i ja mamy pewne wspólne cechy :)
Kawa czasem mnie kusi - i to nie żadne wymyślne słodkie kawy kawiarniane, ale filiżanka espresso, dobrze zaparzonego espresso. Z odrobiną cukru wsypaną do kolby przed ubiciem kawy tamperem. Jeśli zamknę oczy i się skoncentruję, jestem w stanie przywołać smak i zapach kawy z rzymskiej kawiarni San Eustachio. Najlepszej kawy, jaka piłam w życiu...
6. Czy masz zwierzaka? Jakiego? A może chciałabyś mieć?
Każdy wie, że mam dwa koty, grubego i szarego. Ale nie każdy wie, że chciałabym własne owce. I to konkretnie ras Bluefaced Leicester i Hampshire!
7. Gdybyś mogła wybrać, w jakiej epoce i miejscu na świecie chciałabyś żyć?
Nad tym pytaniem się pośmiałam - sama z siebie.
Bo chciałabym mieszkać w nierealnym świecie. Jestem w tych marzeniach niemal socjalistą (ale takim dziewiętnastowiecznym, a nie komunistycznym), wierzę w pracę rąk, wspólnotę.
I chciałabym mieszkać w miejscu, gdzie ceni się wspólną pracę, dba o wspólną własność. Gdzie liczy się to, co się ma w głowie i jakie się ma umiejętności, a nie to, czy się jest czarnym, białym, gejem, niegejem, bogatym, biednym, czy jeszcze innym.
Chyba przyjdzie mi założyć kibuc, żeby spełnić swoje własne wyobrażenia?
Zamieszkacie ze mną w kibucu? Będziemy hodować owce i własne warzywa, i zioła barwierskie...
Będziemy ciężko pracować i dobrze jeść.
Będziemy jak Bill Roberts i Saxon w swojej "Księżycowej Dolinie", jednej z naujulubieńszych moich powieści!
W swoim czasie bardzo odpowiadała mi wizja społeczeństwa zaplanowanego przez Anne Mccaffrey do jej cyklu fantasy "Jeźdźcy smoków". Nawet sama też sobie wymyślałam takie utopijne społeczeństwo kolonii pozaziemskiej... jak nie mogłam spać :)
8. Od kiedy piszesz bloga i czy zamierzasz kiedyś przestać?
Bloga zaczęłam pisać w kwietniu 2008 roku na platformie Bloxa. Pożerał mi jednak różne rzeczy i rozjuszona dokonałam przeprowadzki. Od sierpnia 2010 roku jestem użytkowniczką Blogspota.
I myślę o własnej domenie.
9. Bez czego jesteś jak bez ręki?
Bez ołówka. Drewnianego ołówka o twardości B lub ewentualnie HB, ostrzonego nożem tak długo, aż grafit będzie przypominał igłę. Ołówkiem zapisuje wszystko, nawet w pracy mam taki automatyczny, z rysikami. Ołówkiem pisze różne krótkie formy do szuflady, ołówkiem napisałam pracę magisterską, ołówkiem odkreślam wykonane zadania...
Bez kremu do rąk, bo kondycja moich rąk jest dla mnie ważna.
Bez robótki w rękach.
10. Trzy ulubione potrawy z trzech różnych kuchni świata?
Po pierwsze - z kuchni Mojej Mamy - cudowny, leczący smutki tęgi rosół. Z mnóstwa warzyw i mięsa, przyprawiony, z wygotowaną w nim przypaloną cebulą. Rosół do picia, do jedzenia, do robienia innych smakołyków...
Z kuchni włoskiej - każdy makaron. Jestem straszliwą makaroniarą, powinnam chyba rozważyć konwersję do Kościoła Potwora Spaghetti, czy jak się tam to wyznanie nazywa. Byłabym neofitką nadmiernie gorliwą!
I na koniec - z kuchni japońskiej - sushi.
11. Szklanka zawsze do połowy pełna czy do połowy pusta?
Pełna, pełna.