Kilka lat temu przeprowadziłam dochodzenie w tej sprawie, które ujawniło zaskakujące fakty!
Królik mianowicie jest podobno jedynie nazwą zwyczajową pewnej odmiany zająca, ale w nomenklaturze naukowej, ciągle pozostaje zającowatym.
Niektórzy mawiają, że św. Mikołaja też nie ma, ale nawet dzieci wiedzą, że to bzdura, więc trwam w wierze w króliki, z całą stanowczością:)
Wczoraj, kierowana chyba li jedynie tą wiarą, bo na pewno nie zdrowym rozsądkiem, postanowiłam uszyć pewnego królika, już z intencją około świąteczną. Ba, miałam nawet zamiar uszyć kilka, a co najmniej 2, lecz.... co innego plany a zderzenie z rzeczywistością.
Rzeczywistość okazała się, może nie trudna, ale kłopotliwa, a kilka nieprzyjemnych ukłuć, które zaliczyły moje paluchy ręcznie przyszywające część podszewki do suwaka, skutecznie zniechęciły mnie do zabrania się za szycie kolejnych egzemplarzy. Dodatkowo, jak zwykle, nieumiejętność i brak cierpliwości do szycia wszelkich rączek, przelało szalę goryczy. Powstał więc na razie jeden HUNGRY BUNNY, który prezentuje się tak:
zły po głodny...;) |
No i w końcu z zamkniętą buzią:
A tak szczerze, szczerze. Owszem, w niektórych momentach uszycie królika było niewygodne, jest on bowiem dość niewielki ( około 30 cm) jednak to jaki jest efekt, mocno złagodziło moje zniecierpliwienie i złorzeczenia. Mam nadzieję, że dziewczynka, do której dziś leci polubi tego dziwoląga. Jak ją znam, to jestem prawie pewna, że tak.
Gdybyście same chciały pokusić się o uszycie takiego sympatycznego stworka, podaję namiary na stronkę z tutorialem i wykrojem.
http://www.lilblueboo.com/2013/03/the-hungry-bunny-download-and-tutorial.html
A tu, protoplasta:) Mniej krzywy niż młodszy brat;)
Kilka uwag do tutka:
1) Proponuję, żebyście od razu odrysowały królika o 5 cm większego niż pattern, który jest bardzo mały. Ja uszyłam właśnie taką powiększoną wersję. Wyszła w sam raz.
2) Coś tam jest dziwnego na etapie przyszywania podszewki do suwaka. Szczerze mówiąc, nie jest to dobry pomysł. Co prawda, zrobiłam to tak jak na tutku, ale ostatecznie, gdybym szyła kolejnego, zastanowiłabym się jednak, jak to zrobić inaczej. Już nawet mam pewien plan w głowie, ale muszę go sprawdzić, wtedy edytuję posta i powiem Wam, jak to zrobić inaczej, żeby nie bawić się w ręczne przyszywanie podszewki do suwaka, okupione w moim przypadku dość nieprzyjemnymi ukłuciami;)
Teraz już tylko pozostaje zorganizować Egg Hunt, czyli tradycyjny angielski wyścig w poszukiwaniu czekoladowych jajek, ukrytych w różnych zakątkach domu lub ogrodu. Myślę, że to świetna zabawa dla dzieciaków, które w takiego głodnego królika mogą zapakować swoje wielkanocne łowy.
Na wypadek gdybym jednak już tu nie wpadła i nie uszyła kolejnego królika, życzę Wam wszystkim
wszystkiego dobrego, dużo odpoczynku, długich spacerów, słońca. A ze strony duchowej i dla duchowo bardziej zaangażowanych niż ja .... Wesołego Alleluja!
Ściskam mocno!
Mag.