żach Benue, byli oni od dawna niewolnikami mieszkańców Yola. Podczas najazdu nieprzyjaciela jeńcami uczynieni, stali się towarzyszami niewoli dawnych panów swoich, dziś także w niewolę zabranych.
Tyralierzy licznym tłumem otoczyli karawanę, kupując dla siebie, lub dla żon swoich, orzechy z drzewa guro, którego owoc żółty, o mocno gorzkim smaku, zawiera w pestce swojéj jądro, za wielki przysmak uważane. Ostremi, białemi zębami zwolna gryząc twardą łupinę, przyglądali się jeńcom, przemawiając dźwięczném narzeczem Phulów do tych, o których sądz li, że z ich ojczyzny są rodem.
Nierzadką bowiem jest rzeczą spotkać wśród nieszczęsnéj takiéj rzeszy przyjaciela, lub krewnego, którego zostawiło się w kraju, wolnym i szanownym bogatego domu panem.
Joanna-Marya i brat jéj, tyralier, zbliżyli się wraz z innymi przyglądać się wygłodniałym jeńcom.
Mimo miedzianéj cery swojéj, Joanna Marya była bardzo piękną. Twarz jéj przedstawiała doskonały typ, właściwych jéj plemieniu, czysto kaukazkich rysów, a wygody, któremi teraz była otoczoną, nadały jéj twarzy coś łagodnie wypoczętego, coś, co przez kontrast z otoczeniem — cywilizowanym wyrazem twarzy nazwać-by prawie można. Strój téż miała na sobie wykwintny: cała owinięta wielkiém białém bubu, zawiesiła na szyi mnóztwo naszyjników, gri gri, i paciorek trójkątem opadających na jędrne, elastyczne, wysoko umieszczone jéj piersi, nieznacznie wznoszące się przy oddychanin. Policzki, jak u dziecka okrągłe i pulchne, w oczach miłosnie omdlewających malowała się kobieca dusza dziewczęcia; smętna powolność ruchów zdradzała cierpienie serdeczne; nóżki, w złocone sandały obute, wolno i lekko stąpały, a na jéj czole, młodzieńczo-czystém, wypukłém i jak metalowa płyta gładkiém, rozkwitał, o estetycznym ideale, o mistycznych polotach plemienia jéj świadczący, doskonałém tatuowaniem niestarcie wyryty, — błękitny kwiat lotusu.
Jedna z nieszczęśliwych niewolnic utkwiła gorejące oczy w twarzy ładnéj murzyńskiéj dzieweczki.
Była to stara już kobieta, o piersi okropnie pomarszczonéj; na szyi miała straszliwy naszyjnik z ran jątrzących się,
Strona:W Sudanie.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.